Stało się! W niedzielę wracam z moich najwspanialszych, zarazem pierwszych i ostatnich studenckich wakacji. Z reguły w czasie letnich miesięcy odrabiałam obowiązkowy staż na budowie, który każdy student budownictwa musi mieć odnotowany w indeksie ;) Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się w tym roku na odpoczynek i swoisty reset mózgu. Wraz z moimi towarzyszami wypoczywałam aktywnie na świeżym powietrzu, spędzałam dużo czasu nad wodą, ale przede wszystkim oddawałam się pasji do gotowania.
Akcję ‘sprzątanie lodówki’ uznaję za rozpoczętą, ponieważ nie lubię marnować i wyrzucać jedzenia, a wakacji zostało mi jeszcze tylko dwa dni. Pisałam Wam już o panierowanych talarkach z cukinii, które wyszły zaskakująco smacznie. Czas podnieść poprzeczkę nieco wyżej i pokazać Wam przepis na placuszki z tartego kabaczka i mojego ukochanego siekanego szpinaku. W talarkach nie istniało ryzyko, że się rozpadną przy smażeniu, natomiast w przypadku placuszków stresowałam się każdą sztuką. Na szczęście się udały i smakowały wszystkim degustującym. Zapraszam Was po przepis.
Potrzebujesz: (na osiem placków)
- jedną cukinię,
- 100-150 gramów siekanego szpinaku,
- jedną marchewkę,
- ząbek czosnku,
- dwa jajka,
- bułkę tartą (opcjonalnie, gdy masa na placki jest za rzadka),
- oliwę z oliwek,
- przyprawy i zioła: bazylia, oregano, majeranek, pieprz i sól do smaku,
Utartą na grubej tarce cukinię umieszczamy w misce, dodajemy siekane lub zmiksowane blenderem liście szpinaku oraz wyciśnięty przez praskę czosnek. Można dodać 2/3 utartej na małej tarce marchwi, a pozostałą część zostawić do udekorowania placków na wierzchu. Całość mieszamy i solidnie solimy, a następnie odstawiamy na pół godziny do lodówki, aby część wody odparowała.
Po wyjęciu z lodówki odciskamy pozostałą wodę, przyprawiamy ulubionymi ziołami, np. bazylią i oregano oraz dla wydobycia smaku także solą, pieprzem, majerankiem i odrobiną ziół prowansalskich. Następnie wbijamy dwa jajka i mieszamy całość aż do uzyskania jednolitej konsystencji. Jeżeli woda, pomimo jej odcedzenia, wciąż się wytrąca, masę można zagęścić bułką tartą i znów dokładnie wymieszać.
Placki najlepiej formować w dłoniach, a potem od razu wrzucać na patelnię z rozgrzaną oliwą z oliwek. Po dokładnym wysmażeniu z jednej strony przewracamy na drugą i podsmażamy na małym ogniu aż do lekkiego zarumienienia się placuszków na wierzchu.
Gdy placki są już gotowe można je udekorować dla kontrastu utartą marchwią, by na talerzu nie było zbyt zielono. Miałam także kilka oliwek więc porozrzucałam je między plackami. Serwujemy z porcją warzyw lub jako samodzielny posiłek. Smacznego.