piątek, 18 lipca 2014

Jestem Makaroniarą! – makaron spaghetti z bakłażanem, oliwkami, kaparami, cebulą i czosnkiem w sosie pomidorowym. Gra sezonowych smaków na konkurs.

Ania z bloga Czosnek w pomidorach, którą bardzo lubię i jestem pełna uznania dla jej dokonań w dziedzinie polskiej blogosfery kulinarnej, organizuje konkurs na najlepsze danie makaronowe (jeżeli chcielibyście wziąć udział to do niedzieli możecie skomponować własny przepis i podesłać zdjęcie potrawy ;). Realnie oceniając swoje możliwości nie sądzę, abym miała szanse na wygraną jednak bardzo lubię makaron w połączeniu z sosami własnej kompozycji, więc nie mogłabym przejść obojętnie wobec tak fantastycznego wyzwania! ;) Ponadto podobnie jak Ania, jestem w pełnym tego słowa znaczeniu MAKARONIARĄ! ;)

Długo zastanawiałam się czy właśnie ten przepis nadaje się na WŁAŚNIE TEN konkurs. Przecież mogłabym pokusić się o coś bardziej wymyślnego, niesamowitego i wyróżniającego się na tle dań z makaronem, a także kuchni włoskiej. Chciałam jednak połączyć wszystkie motywy, które wyrażają mnie i Czosnka. Zatem przepis musiał być na tyle prosty, aby mógł wykonać go każdy (bo takie zwykle staram się proponować, bo bardzo w Was wierzę, że stać Was na naprawdę wiele! ;) Nie mogłam także przejść obojętnie obok wspaniałości, które oferuje nam w lecie natura – musiał się pojawić sezonowy smak, którego dotąd nie używałam (w końcu to konkurs, musiałam użyć czegoś, co byłoby dla mnie jakimś wyzwaniem ;), czyli bakłażan. Tak! Nigdy dotąd nie było w mojej kuchni bakłażana, który według mojej subiektywnej opinii bez odpowiedniego połączenia nie grzeszy jakimś niesamowitym smakiem ;).

Każdemu kuchnia włoska kojarzy się ze spaghetti. Postanowiłam zatem, że daniem, które wyrazi moją fascynację tym krajem będzie coś, co od razu każdemu przyniesie podobne skojarzenia. Patrząc na rozkoszne logo Czosnka nie mogłabym zaproponować potrawy, która nie byłaby nasycona przeciśniętym przez praskę czosnkiem i uderzeniową dawką pomidorów. Nie do końca wiem skąd Ania czerpała inspirację na nazwę swojego bloga, ale mam nadzieję, że odnajdzie skojarzenie z nią właśnie w przyrządzonym przeze mnie daniu. Poniżej przepis ;)

Potrzebujesz (na cztery porcje)

- 250 gramów ulubionego makaronu na porcję,

- bakłażan – jedna sztuka,

- 100 gramów czarnych oliwek,

- 100 gramów kaparów,

- cztery pomidory pokrojone w kostkę lub jedna puszka krojonych pomidorów,

- dwie cebule szalotki,

- trzy ząbki czosnku,

- słoiczek przecieru pomidorowego (opcjonalnie),

- bazylia, kminek mielony, ostra papryka, pieprz, sól, cukier,

- trzy łyżki oliwy do smażenia,

Jak zapewne zauważyliście postawiłam na danie wegetariańskie, ponieważ jest ono kierowane do szerszego grona odbiorców. Pomimo iż jestem zdeklarowanym mięsaninem, cenię sobie potrawy bez mięsa. Należy zacząć od pokrojenia cebuli w talarki i umieszczenia ich na patelni z rozgrzaną oliwą. Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek i wymieszać z oliwą. Następnie dołożyć głównego bohatera, czyli bakłażana pokrojonego w plastry. Doprawić całość bazylią, solą i pieprzem.

Podsmażać, cały czas mieszając, a gdy bakłażan będzie stawał się miękki dodać oliwki pokrojone w plasterki i kapary. Wymieszać całość i stopniowo dodawać pomidory pokrojone w kostkę (opcjonalnie pomidory z puszki) nie przerywając podsmażania na małym ogniu. Aby sos nie był za kwaśny proponuję dodać łyżkę cukru, rozprowadzając ją po całej powierzchni dania oraz kminek (który mnie osobiście bardzo pomaga uniknąć efektu nieprzyjemnego, kwaskowatego sosu pomidorowego). Można ponownie przyprawić bazylią, a także szczyptą ostrej papryki, pieprzu i soli (jak to kiedyś zostało powiedziane – każdemu według potrzeb).

Sosy pomidorowe wymagają jednak odpowiednio długiej obróbki termicznej na małym ogniu. Osobiście preferuję zagęszczone przecierem. Na szczęście ciocia dostarcza mi taki domowej roboty, więc nikogo nie dokarmiam chemią ;) Po dodaniu przecieru sos otrzymuje konsystencję musu, w którym znajdują się pozostałe składniki i jest to dokładnie TO, co uwielbiam! Dokładnie wymieszać sos, dokonać próby smaku, w razie potrzeby doprawić ostrzej.

Po około 15 minutach sos zdjąć z gazu i podawać z ugotowanym al dente makaronem. Sos można także wymieszać z makaronem penne lub fusilli na patelni, a nawet zapiec z serem w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez około 15 minut. Porcję przed podaniem warto posypać tartym serem parmezan i udekorować liśćmi świeżej bazylii. Podano do stołu! ;)

wtorek, 15 lipca 2014

No to klops! – polska specjalność, czyli klopsy zapiekane z kaszą.

Wszyscy Polacy kochają mielone mięso! No dobrze… OK! Zdecydowana większość ;) Lepiej? Mogę się założyć, że po spróbowaniu tych klopsów, mięso mielone pokochają wszyscy. Dlaczego? Ponieważ dawno nie jadłam nic tak pysznego jak danie, które udało mi się ostatnio zmajstrować. Nic nie zapowiadało takiej uczty dla zmysłów, bo pierwsza myśl, która towarzyszyła mi przy krojeniu warzyw to: „ot klopsiki, nic szczególnego, coś trzeba jeść” ;)

Potrzebujesz: (na cztery porcje, po trzy klopsy)

- 500 gramów mięsa mielonego z łopatki wieprzowej i wołowiny,

- 300 gramów kaszy gryczanej,

- 2 łyżki stołowe bułki tartej,

- dwie średniej wielkości marchewki,

- jedna pietruszka,

- jedna cukinia,

- 3-4 świeże pomidory pokrojone w kostkę,

- jedna czerwona cebula,

- trzy ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę,

- 250 gramów sera sałatkowego,

- gęsty jogurt naturalny,

- 4-5 łyżek oleju lub oliwy do smażenia,

- garść liści sałaty pokrojonych w paski,

- 4-5 gałązek natki pietruszki (głównie do dekoracji),

- kapary (opcjonalnie do sałatki, mięso mielone smakuje dobrze także z kiszonymi ogórkami),

- przyprawy do mięsa: bazylia, sól, pieprz, słodka papryka, kolendra, majeranek, tymianek, chili, rozmaryn, ziele angielskie,

- przyprawy do sosu: : bazylia, sól, pieprz, kminek, cukier,

Mięso wymieszać z bułką tartą, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i wyżej wymienionymi przyprawami. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby skorzystać z gotowych, wypróbowanych kompozycji przypraw do mięsa mielonego, jakie oferują nam producenci. Dodać olej i formować kulki mieszczące się w dłoni. Ułożyć w naczyniu żaroodpornym lub na blasze do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia i piec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez 15 minut. Jeżeli naczynie posiada pokrywkę to użyć go bez pokrywy.

Cebulę pokroić w talarki i rzucić na patelnię z rozgrzanym olejem. Pozostałe warzywa także pokroić w talarki. Najpierw dodać marchew i pietruszkę, a gdy już będą miękkie dołożyć jeszcze cukinię. Podsmażać cały czas mieszając. Przyprawić solą, pieprzem i bazylią. Na końcu dodać pokrojonego w kostkę pomidora (można także użyć tych z puszki). Całość wymieszać, dodać kminek i cukier, aby sos na bazie pomidorów nie był kwaśny.

Kaszę zagotować i wymieszać z sosem na patelni. Po piętnastu minutach wyjąć klopsy i posypać je serem sałatkowym pokrojonym w kosteczkę. Całość zakryć sosem z kaszą i posypać resztą sera. Wymieszać sos, kaszę i ser, a następnie ponownie wsadzić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 15-20 minut.

Podawać z sałatami wymieszanymi z kaparami w zalewie (zalewą można także polać sałatę) i jogurtem naturalnym przystrojonym pietruszką. Gotowe! Jak zawsze życzę Wam smacznego obiadu, pomimo etykiet itp. bzdetów ;)

czwartek, 10 lipca 2014

Szybka tarta z pomidorami i bazylią posypana tartym parmezanem, czyli sekret kruchego spodu.

Jak wyczarować obiad lub szybką kolację dla całej rodziny, np. czteroosobowej tak, aby porcja dla jednej osoby nie przekraczała 5zł? ;) Uwielbiam takie czary, gdy praktycznie z niczego powstaje fantastyczna zagrycha dla mnie i dla moich najbliższych. Wystarczy mąka, sól, masło, troszkę wody i pomidory. Dodajmy tarty ser oraz ulubioną przyprawę (pomidor mimo wszystko najbardziej lubi się z bazylią ;) i gotowe!

Gdy budżet już dopięty, czas na sekret kruchego spodu. Mama uświadomiła mi, że kruche ciasto wchodzi najlepsze, gdy zrezygnujemy z margaryny do pieczenia na rzecz masła. Proste, prawda? ;) Zatem do dzieła! :)

Potrzebujesz:

- 300 gramów mąki tortowej,

- 200 gramów masła,

- pół szklanki ugotowanej przestudzonej wody,

- 600 gramów pomidorów koktajlowych,

- suszona bazylia, sól, pieprz,

- bułka tarta i margaryna (do przygotowania formy)

- tarty ser (np. parmezan),

Mąkę połączyć z solą (około pół łyżeczki), dodać zimne posiekane masło i zagnieść palcami na masę. Dla uzyskania jednolitego i gładkiego ciasta dodać wodę. Gdy ciasto będzie już gotowe owinąć je folią spożywczą i schłodzić w lodówce przez około 20-25 minut.

Po wyjęciu z lodówki ciasto rozwałkować i wyłożyć nim wcześniej przygotowaną formę do tarty (czyli wysmarowaną margaryną i podsypaną bułką tartą). Ciasto dokładnie nakłuwać widelcem, a następnie układać przekrojone na pół pomidorki koktajlowe. Przyprawić solą, pieprzem i bazylią, a następnie posypać tartym serem.

Tak przygotowane ciasto piec w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni z termoobiegiem przez około 25-30 minut. Każdy piekarnik jest inny i najlepiej skontrolować ciasto widelcem lub zapałką. Jeżeli na powierzchni wbitej w ciasto zapałki osiadają jego części, wymaga ono dalszej obróbki termicznej (lubię to sformułowanie ;).

Jak zawsze życzę Wam smaczności, chociaż według zasad dobrego wychowania nie powinno się ;)

środa, 9 lipca 2014

Z wizytą w mrocznej krainie Włada Palownika – legendarnego Draculi. Czarne tagliolini z krwistoczerwonym sosem pomidorowym z cukinią, papryką, cebulą, wołowiną i uderzeniową dawką czosnku (żeby przegonić wszystkie wampiry! ;)

Mroczne opowieści o wampirach są dla nas na tyle fascynujące, że przekazywane z ust do ust przetrwały setki lat i trafiły do popkultury. Stanowią aktualnie chwytliwy i interesujący młodzież temat na serial lub film. Nierzadko zrealizowane w sposób kiczowaty wywodzą się niewątpliwie z najbardziej znanej wampirycznej opowieści o hrabim Dracula z książki Brama Stokera. Autor inspirował się postacią historyczną, hospodarem wołoskim z dynastii Basarabów – Władem III Palownikiem, słynącym ze szczególnego okrucieństwa i krwawego rozprawiania się ze swoimi przeciwnikami.

Krainą zamieszkiwaną przez legendarnego Draculę była Transylwania, zwana także Siedmiogrodem. Położona w Rumunii, bogatej w tereny rolnicze i obfitującej w kukurydzę, ale także pomidory, bakłażany, cukinię, paprykę – główne składniki dzisiejszego sosu. Danie, które dziś Wam zaproponuję celowo ubrałam w tak mroczną i tajemniczą otoczkę, bo na talerzu wiele się dziś dzieje. Poza krwistoczerwonym sosem, mam dla Was dzisiaj czarny makaron, który barwę zawdzięcza atramentowi z kałamarnicy. Zatem do dzieła!

Potrzebujesz: (na 2 dni dla czteroosobowej rodziny)

- 500 gramów zmielonego mięsa wołowego (lub wołowego z wieprzowym),

- jedna puszka krojonych pomidorów,

- dwa słoiczki przecieru pomidorowego,

- dwie cebule szalotki,

- 5-6 ząbków czosnku,

- jedna papryka,

- jedna, większa cukinia,

- trzy łyżki oliwy do smażenia lub oleju rzepakowego,

- przyprawy do mięsa: kminek, bazylia, sól, pieprz, kurkuma, słodka papryka, gorczyca, kolendra, majeranek, tymianek, chili, rozmaryn, ziele angielskie,

- przyprawy do sosu: kminek, bazylia, sól, pieprz, ostra papryka, cukier, pieprz,

- tarty ser parmezan,

- liście świeżej bazylii do dekoracji,

- 250 gramów makaronu na porcję,

Zmielone mięso przyprawić wyżej wymienionymi przyprawami, dodać trzy przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku i słoiczek przecieru pomidorowego. Całość dokładnie wymieszać i odstawić do lodówki na około pół godziny.

Cebulę szalotkę pokroić w talarki, zeszklić na oliwie (lub oleju), dodać pozostały przeciśnięty przez praskę czosnek. Następnie pokroić cukinię (także w talarki) i podsmażać wraz z cebulą i czosnkiem. Przyprawić solą, pieprzem i bazylią. Dodać pokrojoną w kostkę paprykę, dokładnie wymieszać i podsmażać, aż składniki będą miękkie.

Dodać pomidory z puszki i w razie potrzeby zagęścić przecierem (wiem jaki stosunek wielu ludzi ma do tzw. ‘sosu na przecierze’, jednak ja bardzo lubię takowy, szczególnie z produktem domowej roboty ;). Przyprawić kminkiem, ostrą papryką, solą oraz cukrem (jedna, maksymalnie dwie łyżeczki od herbaty, aby sos pomidorowy nie był zbyt kwaśny).

Sos zdjąć z ognia. Na patelni rozgrzać minimalną ilość oliwy i podsmażać cały czas mieszając (a nawet lekko podrzucając) kawałki zmielonej wołowiny. Po zakończeniu smażenia, gdy wołowina będzie już gotowa dodać ją do warzywnych składników sosu i dokładnie wymieszać. Całość gotować jeszcze parę minut (sos bulgocze tak, jakby się gotował, jednak zalecam obróbkę termiczną za pomocą patelni ;).

Podawać z ulubionym rodzajem makaronu. Sos sprawdzi się zarówno z rurkami, kokardkami, czy świderkami. Porcję udekorować listkami świeżej bazylii i posypać tartym parmezanem.

Atrament z kałamarnicy znacząco nie zmienia smaku makaronu, ale zamierzony mroczny efekt wizualny wydaje się być osiągnięty ;) Może makaron na Halloween? ;) Życzę smacznego – jak zawsze, chociaż podobno się nie powinno :)

sobota, 5 lipca 2014

Idziemy na mecz! Grzanki z serem, oliwkami, pomidorami, kaparami i świeżą bazylią. Najlepsza przekąska na Mundial to bruschetta!

Kibicujecie? Oglądacie Mundial? Oczy całego świata kibiców i tych, na co dzień niezainteresowanych piłką skierowane są w stronę Brazylii. Studenci grzecznie skończyli sesję i oddają się plażingowi z butelką ulubionego trunku w ręce (chyba nikt z Was nie myśli, że zdaną sesję świętuje się przy soczku ;)). Jak wiecie, słodycze jadam tylko, gdy mam smaka i preferuję przekąski słone, ostre, a nawet kwaśne. Dlatego też moją ulubioną zagrychą do meczu jest grzanka, którą osobiście polecam wszystkim Czytelnikom o podobnych preferencjach.

Potrzebujesz: (na cztery grzanki)

- cztery kromki chleba,

- dwa ząbki czosnku,

- trzy łyżki oliwy,

- jeden średni pomidor,

- garść czarnych oliwek pokrojonych w plastry,

- garść kaparów,

- pięć plasterków żółtego sera,

- szczypta suszonej i świeżej bazylii,

- sól do smaku (chociaż pomidory lepiej smakują nieposolone ;),

Przyznam się Wam dziś do mojej głęboko skrywanej wady, ale nie mówcie nikomu ;). Jestem leniem! Tak! Jestem kuchennym leniem i wcale się z tym nie kryję. Największą przyjemność sprawia mi zrobienie ‘czegoś z niczego’, a najlepiej, gdy dzieje się to w 20 minut! Was także zachęcam do nie tracenia czasu na jakieś kuchenne rewolucje, bo lato Wam ucieknie. Nawet się nie spostrzeżecie i będzie wrzesień.

Taką całkiem zgrabną grzaneczkę można przygotować właśnie w 20 minut, a resztę zrobi za nas piekarnik. Sama w swoim zapale do prac domowych lub gotowania jestem sinusoidalna, a aktualnie moja sinusoidka nastawiona jest właśnie na szybko, smacznie i ładnie! Zatem do dzieła!

W małym naczyniu wymieszać oliwę z przeciśniętym przez praskę czosnkiem. Posmarować kromki podobnie, jak robi się to masłem. Ser pokroić w paseczki i poukładać na kromkach. Następnie ułożyć resztę składników – pokrojone w kosteczkę pomidory, kapary i oliwki. Całość posypać bazylią i solą (jak ktoś lubi). Pozostałymi paseczkami z sera ułożyć dekorację (np. krateczki).

Piekarnik nastawić na 180 stopni z termoobiegiem i zapiekać około 8-10 minut. Po wyjęciu można udekorować świeżymi listkami bazylii lub posiekanym szczypiorkiem. Gotowe! Życzę smacznego! Aby drużyny, którym kibicujecie wygrały, żeby studenty zdały sesję, a sobie… żebym w końcu znalazła motywację do skończenia mojej magisterki! ;)