poniedziałek, 30 września 2013

Jesienna sałatka z grillowanymi kurkami i cukinią oraz z kurczakiem curry.

Moja dzisiejsza propozycja idealnie nadaje się na lekki obiad lub kolację na ciepło. Postanowiłam maksymalnie wykorzystać tegoroczny sezon kurkowy i pokazać Wam jak najwięcej przepisów na dania z tym grzybkiem. Wyobraźcie sobie, że jutro zaczyna się rok akademicki, ale staram się mieć mimo wszystko dobry humor ;) Zapraszam na smaczną i szybką sałatkę.

Potrzebujesz: (na dwie porcje)

- 200 gramów mięsa z piersi kurczaka, pokrojonego w paseczki,

- 100 gramów kurek,

- jedną średnią cukinię,

- mieszankę sałat, pokrojonych w paski,

- kilka liści świeżego szpinaku,

- przyprawy: oregano, kurkuma, curry, sól, pieprz, imbir, słodka papryka, chili, czosnek,

- oliwa z oliwek,

Kurczaka dzień wcześniej natrzeć oliwą, kurkumą, curry oraz szczyptą soli i pieprzu. Dla poprawienia walorów smakowych można dodać także imbir, słodką paprykę, chili i czosnek granulowany lub suszony. Pozostawić na noc w lodówce.

Następnie pokroić mięso w paski, dokładnie obtoczyć w marynacie i smażyć na małym ogniu z dodatkiem oliwy z oliwek do póki nie zrobi się miękkie.

Kurki dokładnie umyć w wodzie z dodatkiem soli, co sprawi, że osady łatwiej się doczyszczą. Następnie ułożyć na płycie elektrycznego grilla lub w piekarniku. Posypać solą i oregano, smażyć około dziesięć minut na rozgrzanej oliwie.

Umytą cukinię pokroić w dość grube plastry. Najlepiej wybrać małą lub średnią sztukę, aby plasterki nie były za duże. Ułożyć na płycie grilla lub w piekarniku, skropić oliwą, posypać solą i oregano. Zapiekać około dziesięć minut.

Całość fantazyjnie układać na talerzu. Pozostawiam Wam dowolność w tej kwestii. Jednak pamiętajcie, aby tak zorganizować sobie czas w kuchni, żeby kurczak, kurki i cukinia były gotowe w tym samym czasie. Bardzo źle spożywa się posiłek, którego składniki mają różną temperaturę, a mają być jedzone razem. Można np. ułożyć kurki i cukinię razem na grillu i zająć się kurczakiem, który powinien dojść na patelni w granicach 10-15 minut.

Podawać, gdy kurczak, cukinia i kurki będą jeszcze ciepłe, np. z grzankami czosnkowymi. Życzę smacznego Dnia Chłopaka!

sobota, 28 września 2013

Minestrone w wersji z pomidorami i fasolą.

Ostatnio wrześniowa aura nie zachęca do spacerów. Prognoza pogody także nie nastraja nas optymistycznie, ale smaczna i zdrowa zupa może być świetnym sposobem na rozgrzanie. Zapytałam Was wczoraj za pośrednictwem Facebook’a jaka jest Wasza ulubiona zupa i przekonałam się, że chyba każdy lubi pomidorową. Ja prawdę mówiąc średnio, ale pomidory w wersji w Minestrone posmakowały mi bardzo. Pierwszy raz doprawiłam zupę adekwatnie. Prezentuję Wam dziś pierwszą zupę, której nie przesoliłam!

Potrzebujesz:

- jedna łyżka oliwy z oliwek,

- 100 gramów słoniny pancetta lub surowego boczku (opcjonalnie),

- dwie średnie posiekane cebule,

- dwa ząbki czosnku,

- jedna marchew, obrana i pokrojona w plasterki,

- jedna pietruszka, obrana i pokrojona w plasterki,

- pół średniego selera, obranego i pokrojonego w plasterki,

- jeden por pokrojony w krążki,

- ćwiartka białej kapusty, pokrojonej w paski,

- łodyga selera naciowego, pokrojonego w plasterki (można także dodać natkę pietruszki),

- 300 gramów pomidorów z puszki, posiekanych,

- 210 gramów białej fasoli z puszki,

- 3 litry wywaru mięsnego lub drobiowego,

- przyprawy i zioła: natka pietruszki, bazylia, oregano, tymianek, majeranek, rozmaryn, sól, pieprz, cukier,

- świeżo starty ser do posypania (opcjonalnie),

W dużym garnku lub patelni rozgrzać oliwę, umieścić w nim (w niej) słoninę, cebulę i czosnek. Ja przygotowałam wersję bez słoniny, bardziej warzywną i wegetariańską, ale niewątpliwie boczek lub słonina wzbogaci smak zupy. Świetnym pomysłem będzie także dodać kilka plasterków szynki parmeńskiej. Całość smażyć około pięć minut, aż cebula zmięknie i nabierze złotobrązowego koloru. Dodać warzywa i dusić dwie minuty, od czasu do czasu mieszając, aż warzywa pokryją się warstwą oliwy.

Są różne szkoły gotowania Minestrone. Podobnie jak i w Polsce, co gospodyni to inny przepis. Zdecydowanie wolę wersję z podsmażaniem warzyw na patelni i późniejszym wrzuceniem do bulionu. W przypadku, gdy nie mamy zamiaru dodawać makaronu, w składzie zupy powinny się znaleźć także ziemniaki.

Powiem Wam szczerze, że już zdążyłam się zaprzyjaźnić z wizerunkiem pyzy z opakowań makaronu Irwega, a moja siostra dopytuje się gdzie można go kupić. Na pewno produkty Irwega są dostępne na lokalnym mazurskim i mazowieckim rynku. Podejrzewam niestety, że w innych regionach kraju żaden sprzedawca ich nie zamawia, więc zamówienie na makaron można oczywiście złożyć na stronie internetowej firmy, jeżeli wyrażacie taką chęć.

Dziś do zupy wybrałam krajankę jajeczną grubości pięciu milimetrów. Do prawdy nie wiem, co jest w tym makaronie, że ma taki piękny żółciutki kolor. Zapewne to za sprawą kurkumy i wykorzystywania w stu procentach naturalnych składników. Myślę, że w dobie tak ciężkich i trudnych czasów, powinniśmy zwracać uwagę, aby jeść polskie produkty i takie postawy chciałabym promować na tym blogu. Makarony Irwega produkowane są według tradycyjnych receptur i z wykorzystaniem lokalnych produktów, dlatego też właśnie ta marka mnie zainteresowała.

Makaron należy wrzucić do wrzącej wody w taki sposób, aby nie przerywać gotowania. Woda musi być osolona z dodatkiem oliwy lub oleju roślinnego, aby makaron się nie sklejał. Czas gotowania na małym ogniu to około 4-5 minut. Po zagotowaniu wymaga przelania zimną wodą. Jest bardzo smaczny, marka wzbudziła moje zaufanie więc z czystym sumieniem polecam Wam jej produkty.

Wracając jednak do zupy… Gdy warzywa na patelni pokryją się już warstwą oliwy, dodać białą fasolę z puszki oraz pomidory, najlepiej bez skórki i w kawałkach. Całość dokładnie połączyć i wymieszać. Teraz, w zależności od obranej drogi albo dodać wywar do garnka, albo zawartość patelni wrzucić do gorącego bulionu i gotować pod przykryciem około 15-20 minut.

W moim przypadku zawartość patelni wylądowała w garnku pełnym bulionu drobiowo-warzywnego. Mam nadzieję, że pamiętacie nasze wspólne rozważania o tym, jak ugotować zdrowy i smaczny rosół, bez dodatków glutaminianu sodu itp.? Jeżeli nie, zapraszam Was do zapoznania się z moimi przepisami na zupy, gdzie takie rady na pewno znajdziecie ;) (ale, żeby nie było, że jestem taka mądra, wszystkie wypytałam i wypatrzyłam u starszych koleżanek, ich mam, cioć i babć… ;)

Nigdy nie należy zaniedbywać przypraw, ale radzę też w doprawianiu nie przesadzać. Dziś zupa wyszła mi taka ‘akuratna’ dlatego sama nie wiem czy to szczęście, czy już nowa umiejętność. Dodałam dwie łyżki stołowe soli, a na każdą łyżkę, przypadła łyżeczka cukru, by zupa nie była za kwaśna. Sypnęłam całkiem sporo bazylii, oregano, natki pietruszki, majeranku i tymianku. Warzywa przyprawiłam dosłownie szczyptą pieprzu cayenne, co dało zupie lekki, przyjemny pieprzny smak. Myślę, że dzisiejszy przepis to mój powód do dumy, ponieważ nauczyłam się przyprawiać i wyczekiwać na efekt… ;) Zupa gotowa, życzę Wam smacznej soboty, obfitującej w miłe sytuacje. Długo zbierałam się w sobie, by opublikować ten przepis, aby był perfekcyjny.

wtorek, 24 września 2013

Sałatka z krewetkami tygrysimi.

Całkiem niedawno przekonałam się do owoców morza i nie spodziewałam się, że tak szybko je polubię i będą się one pojawiać na blogu coraz częściej. Zastanawiam się jak zareagowaliby moi znajomi na przystawkę lub przekąskę z krewetkami w roli głównej, dlatego tym razem szybka sałatka...

Potrzebujesz: (na jedną porcję)

- pięć świeżych lub mrożonych krewetek tygrysich,

- jeden średni pomidor malinowy,

- jedną porcję sera mozzarella w słonej zalewie,

- kilka liści młodego szpinaku,

- mieszanka sałat pokrojonych w paski,

- oliwa z oliwek,

- warzywa suszone: natka pietruszki, cebula, czosnek,

- przyprawy i zioła: biała gorczyca, słodka papryka, kolendra, bazylia, lubczyk, tymianek, nasiona kopru, pierz czarny,

Na patelnię z rozgrzaną oliwą z oliwek wrzucić krewetki. Blanszować około dziesięć minut. Podczas smażenia przyprawić mieszanką wyżej wymienionych ziół i przypraw.

Umyte liście młodego szpinaku zmiksować blenderem, zmieszać z oliwą, szczyptą soli i ziołami, a następnie smażyć parę minut na średnim ogniu. Odstawić na chwilkę do ostygnięcia.

Pomidory i ser pokroić w plasterki, a następnie całość ułożyć fantazyjnie na talerzu z pokrojoną już mieszanką sałat. Sałatkę podawać, gdy krewetki będą jeszcze ciepłe. Jest to szybki i smaczny pomysł na kolację, przekąskę lub przystawkę, jeżeli jako danie główne serwowane są ryby lub owoce morza.

Życzę smacznego.

poniedziałek, 23 września 2013

ZUPA: Krem z kurek.

Sezon na grzyby w pełni więc i u mnie nie mogło zabraknąć bardzo kurkowego przepisu. Długo zastanawiałam się czy wykonać zupę krem czy zwykłą grzybową. Ciekawość zwyciężyła i bohaterem dzisiejszego posta jest krem z kurek. Zapraszam po ciekawy przepis, który ściągnęłam z gazety Smaki życia i przerobiłam wg własnego uznania. Wyszło zaskakująco dobrze ;)

Potrzebujesz: (na cztery porcje)

- jedną cebulę,

- 50 gramów masła,

- 400 gramów świeżych kurek,

- 1.5 litra bulionu drobiowo-warzywnego,

- szklankę jogurtu naturalnego gęstego,

- sól, pieprz, gałka muszkatołowa, rozmaryn,

Drobno posiekaną cebulę zesmażamy na maśle, aż się zarumieni. Następnie dodajemy oczyszczone kurki i smażymy całość ok. 10 minut, aż grzyby nie zaczną puszczać wody. Kilka ładniejszych grzybów odkładamy do przystrojenia porcji.

Usmażone grzyby zalewamy rosołem lub dodajemy do rosołu. Całość gotujemy 15 minut. Następnie wyjmujemy grzyby z wywaru lub odcedzamy za pomocą durszlaka, aby uzyskać w jednym garnku klarowny bulion, a w drugim grzyby.

Grzyby miksujemy, a następnie do otrzymanej pasty dodajemy gęsty jogurt. Całość mieszamy i przyprawiamy, po czym ponownie wrzucamy do zupy i gotujemy.

Gotowe. Życzę smacznego. Jesień pachnie grzybami, aromatycznymi sosami i zupami z dodatkiem kurek, maślaków lub borowików. To jedno ze smacznych lekarstw na jesienną chandrę.

wtorek, 17 września 2013

Zapiekanka makaronowa z kurczakiem i pieczarkami.

Uwielbiam zapiekankę makaronową. Szczególnie, gdy wykonana jest bazie domowego makaronu. Domowy mazurski makaron firmy Irwega rewelacyjnie sprawdził się w zapiekance. Zapraszam po bardzo szybki i prosty przepis, idealny na tzw. ‘wysprzątanie lodówki’.

Atutem makaronu Irwega jest stosunkowo krótki czas gotowania. Po około pięciu minutach był już gotowy do odcedzenia. Do produkcji wykorzystywane są tradycyjne warmińskie i mazurskie receptury oraz naturalne, polskie składniki. Produkt jest naprawdę godny polecenia, o czym przekonałam się na tegorocznych wakacjach właśnie w rejonie Warmii, Mazur i Mazowsza. Nie skleja się i ma niepowtarzalny smak.

Potrzebujesz:

- 400 gramów makaronu świderki,

- 300 gramów kurczaka w marynacie z curry, kurkumy, soli i pieprzu,

- 250 gramów pieczarek,

- 150 gramów oliwek,

- warzywa: brokuł, marchew, cebula, papryka, fasolka szparagowa,

- pół puszki kukurydzy konserwowej,

- 200 gramów sera żółtego Gouda,

- opakowanie sera Mozzarella typu wiórki,

- przyprawy i zioła: curry, kurkuma, pieprz, sól, bazylia, oregano, majeranek, cząber, chili, szczypta pieprzu cayenne,

- suszone warzywa: czosnek, cebula, papryka słodka i natka pietruszki,

- oliwa z oliwek do smażenia,

Kurczaka nacieramy i obtaczamy w marynacie z oliwy z oliwek, curry, kurkumy, pieprzu i soli, oraz szczypty kolendry, imbiru, chili, cynamonu pozostawiamy w lodówce na noc. Najlepiej odłożyć kawałek, gdy przygotowuje się mięso np. na niedzielny obiad, ponieważ zapiekanka nie wymaga dużej ilości kurczaka.

Na rozgrzaną patelnię z oliwą z oliwek wrzucamy kurczaka, pieczarki, cebulę, (opcjonalnie czosnek oraz oliwki. Podsmażamy od czasu do czasu mieszając. Przyprawiamy do smaku bazylią, oregano, majerankiem oraz suszonymi warzywami. Dodajemy szczyptę pieprzu cayenne, pamiętając, że jest bardzo ostry. Opcjonalnie można przyprawić także cząbrem, chili i kurkumą.

Warzywa obieramy, kroimy, brokuł rozdzielamy na różyczki i gotujemy parę minut w osolonej wodzie, by nie były za twarde, a następnie dodajemy na patelnię do reszty składników. Całość smażymy, od czasu do czasu mieszając. Gdy wszystko już będzie ciepłe, miękkie i dosmażone, zdejmujemy z ognia i odstawiamy do ostygnięcia.

Całość mieszamy z ugotowanym al dente makaronem. Następnie dodajemy utarty na grubej tarce ser żółty oraz wiórki mozzarelli, pozostawiając kilka do udekorowania zapiekanki po wierzchu.

Następnie przekładamy zawartość woka/patelni do naczynia żaroodpornego lub brytfanny i umieszczamy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Pieczemy około 15-20 minut.

Gotowe. Porcje przekładamy na talerze. Życzę smacznego.

poniedziałek, 16 września 2013

Grillowany ziemniak z kurczakiem hawajskim.

Kurczaka hawajskiego pierwszy raz spróbowałam na Targach Kulinarnych Warszawski Smak w stosunkowo niepozornym, ale smacznym daniu – pieczonym ziemniaczku. Od razu przekonałam się do kurczaka w połączeniu z kukurydzą i ananasem. To nieprawdopodobne jak w tym daniu słodkie współgra z lekko słonym, ostrym smakiem. Rodzina wpisała kurczaka hawajskiego do naszego stałego menu.

Potrzebujesz:

- 500 gramów mięsa z piersi kurczaka,

- puszkę ananasa,

- pół puszki kukurydzy,

- średnią cebulę,

- osiem średnich ziemniaków,

- 5 łyżek jogurtu naturalnego typu greckiego,

- przyprawy do mięsa: kurkuma, curry, sól, pieprz, papryka słodka, czosnek, kolendra, imbir, kozieradka, chili, gorczyca, cynamon, kmin rzymski, goździki, gałka muszkatołowa,

- przyprawy do ziemniaczków: kolendra, kminek, papryka ostra, pieprz, nasiona kopru, suszone warzywa,

- oliwa z oliwek,

KURCZAK

Pokrojonego w kosteczkę kurczaka obtaczamy w marynacie z wyżej wymienionych przypraw oraz z oliwy z oliwek. Odpowiednio zabezpieczonego pozostawiamy na noc w lodówce.

Następnego dnia na rozgrzaną patelnię z oliwą z oliwek wrzucamy mięso, dodajemy pokrojonego ananasa, posiekaną w piórka cebulę oraz kukurydzę. Podsmażamy całość, mieszając, a nawet lekko podrzucając zawartość patelni.

Gdy całość będzie już dobrze podsmażona, przygotowujemy kubek z jogurtem naturalnym, łyżką oliwy z oliwek oraz kurkumą i curry. Całość mieszamy do uzyskania jednolitej masy, a następnie dodajemy do pozostałych składników na patelni. Podsmażamy jeszcze kilka minut na małym ogniu, by tylko lekko ‘dochodziło’.

ZIEMNIAKI

Dokładnie wyszorowane i pokrojone w ćwiartki ziemniaki pozostawiamy na dziesięć minut w marynacie z wyżej wymienionych przypraw i oliwy z oliwek.

Następnie pieczemy ziemniaki na grillu około dwadzieścia minut. Oczywiście warto sprawdzić czy nie są gotowe wcześniej. W przypadku braku grilla, piekarnik też będzie dobrą opcją.

Gotowe. Życzę smacznego.

niedziela, 15 września 2013

Grzaniec z miodem, goździkami i pomarańczami.

Wrześniowe wieczory są coraz chłodniejsze, jesień zadomawia się u nas na dobre. Mój sposób, aby nie dać się jesiennej chandrze to coś słodkiego i smaczny grzaniec, który nie pozwoli nikomu zmarznąć w jesienny lub zimowy wieczór. Przygotowanie ciepłego napoju na bazie piwa jest prostsze niż Wam się wydaje ;).

Potrzebujesz: (na cztery/sześć porcji)

- trzy butelki lub puszki ciemnego piwa,

- trzy łyżki miodu,

- jedna pomarańcza,

- pół cytryny,

- goździki,

Piwo z dodatkiem goździków i miodu podgrzewamy do momentu wrzenia, od czasu do czasu mieszając. Można dodać kilka plasterków pomarańczy. Następnie rozlewamy do szklanek z plasterkami cytryny i pomarańczy. Podajemy udekorowane owocami. Smacznego i ciepłego wieczoru. U mnie niestety też zaczęło już padać.

Nie dajmy się jesiennej chandrze! :)

Bulion Trzech Smaków z domową zacierką ‘łezka’.

Bulion Trzech Smaków pierwszy raz ugotowałam rok temu. Był efektem ubocznym lodówki pełnej pieczarek (jak każda kobieta czasem coś kupię, a dopiero potem myślę, co z tym zrobię). Pewnej deszczowej niedzieli, jak zawsze gotowałam rosół i wpadłam na pomysł dodania podsmażonych w soli i pieprzu pieczarek. Jest to jeden z moich bardziej udanych konceptów.

Drugim bohaterem dzisiejszego posta jest bardzo smaczna domowa zacierka firmy Irwega. Z tegorocznych wakacji przywiozłam całą paczkę makaronów tej firmy i po zjedzeniu dzisiejszej zupy nie żałuję tej decyzji. Moje pierwsze skojarzenie to makaron domowej roboty, który jeszcze całkiem niedawno przygotowywała moja babcia. Nie spodziewałam się, że gdzieś jeszcze można kupić domowy makaron. Polecam Wam z całego serca zacierkę ‘łezka’, którą dzisiaj miałam okazję jeść po raz pierwszy i wiem, że nie po raz ostatni. Tajemnica tego niepowtarzalnego smaku tkwi w sposobie produkcji. Irwega łączy tradycyjne domowe receptury z regionalnymi surowcami Warmii i Mazur.

Czas gotowania makaronu podany przez producenta to około trzy do pięciu minut. Osobiście, jako wielbicielka wersji al dente uważam, że optymalny czas to około osiem minut. Warto jednak po pięciu minutach gotowania spróbować czy smak i konsystencja makaronu nam odpowiadają. Ja gotowałam na bardzo małym ogniu ponieważ troszkę się bałam rozgotować, bo nie znam jeszcze za dobrze tych domowych składników. Do produkcji makaronów wykorzystywane są w stu procentach naturalne polskie produkty, pochodzące z ekologicznych upraw od polskich rolników. To dodatkowy atut makaronów Irwega i okazja do wspierania polskiej produkcji.

Oczywiście, jak każdy makaron, także produkty Irwega należy gotować z łyżką stołową oliwy lub oleju w osolonej wodzie. Po ugotowaniu odcedzić i zalać zimną wodą, co zapobiegnie sklejaniu się. Podejrzewam, że skład makaronu jest odpowiedzialny za jego domowy smak, który zachwycił także moją rodzinę, ponieważ zacierka jest o tyle specyficzna, że nie smakuje jak ‘normalny makaron’, lecz jak pocięte ciasto. Dość już o makaronie, porozmawiajmy troszkę o dzisiejszej zupie ;).

Potrzebujesz:

- 3 litry bulionu drobiowo-warzywnego,

- 300 gramów pieczarek,

- włoszczyzna: dwie marchewki, pietruszka, por i pół średniego selera,

- jedna średnia cebula,

- przyprawy i zioła: goździki, kurkuma, sól, pieprz, papryka słodka, czosnek, kolendra, imbir, kozieradka, chili, gorczyca, cynamon, kmin rzymski, gałka muszkatołowa, curry, bazylia, oregano, majeranek,

- oliwa z oliwek,

Podczas naszych rozważań o Minestrone opowiedziałam Wam o sposobach otrzymania pięknego koloru bulionu, które poznałam. Dziś ponownie wykorzystałam pomysł na podsmażenie cebulki na brązowo wraz z goździkami. Piękny kolor Bulionu Trzech Smaków to zasługa curry i kurkumy oraz lekko przypalonej cebuli.

Sekretem udanego i smacznego rosołu jest długie gotowanie. Najlepiej aby tylko lekko się warzył na małym ogniu. Dziś gotowałam bulion dwie godziny i udało mi się wydobyć smak, którego nigdy do tej pory nie spróbowałam.

Gdy cebulka będzie już brązowa dodajemy ją go garnka z warzącym się rosołem. Tzw. ‘szumowin’ będzie mniej, jeżeli dokładnie umyte mięso wrzucimy do już gotującej się wody. Rosół można także ‘zgasić’ szklanką zimnej wody, a wtedy szumowiny opadną na dno i otrzymamy smaczny, klarowny bulion. Ja z reguły odławiam mięso z rosołu i wykorzystuję je jeszcze do drugiego dania na następny dzień.

Grzyby najlepiej płukać w wodzie z solą, co spowoduje, że wszelkie osady dokładniej się wyczyszczą. Posiekane w plastry pieczarki wrzucamy na patelnię z rozgrzaną oliwą z oliwek. Smażymy krótko w dużej temperaturze z szczyptą soli i pieprzu. Grzyby nie sczernieją jeżeli skropimy je przed smażeniem sokiem z cytryny. Można dodać także ulubione zioła.

Najlepszy smak bulionu otrzymamy dodając świeżej włoszczyzny, posiekanej w plastry.

Podsmażone pieczarki i włoszczyznę dodajemy do zupy. Nazwę Bulion Trzech Smaków nadałam tej zupie dlatego, że pieczarki, warzywa i mięso tworzą właśnie trzy wspaniałe smaki, wzbogacone bukietem przypraw i ziół. Dokładnie po dodaniu pieczarek i włoszczyzny, do zupy wrzucamy wymienione w przepisie przyprawy. Następnie mieszamy i dalej gotujemy.

Bulion warzymy około dwie godziny. Podajemy z makaronem, uszkami lub pierożkami tortellini. Życzę smacznego obiadu.

sobota, 14 września 2013

Kulki mięsne.

Pisałam Wam o moich wakacjach w samych superlatywach, jednak przywiozłam z nich także wiele przemyśleń na szereg różnych tematów. Przebywanie na wsi sprzyja medytacjom, bo życie toczy się tam wolniej i nie zmusza do tego pędu w bliżej nieokreślonym celu. Nikogo nie namawiam do przeprowadzki na wieś na stałe, ale jest to na pewno miejsce dla ludzi zmęczonych i szukających odpoczynku od codzienności. Ludzie, z reguły niezamożni, żyją tak bardziej dla siebie i obok siebie, spędzają ze sobą czas, a młodzież można spotkać spacerującą w większych grupkach lub podczas zabawy na świeżym powietrzu.

Kulki mięsne pierwszy raz przygotowałam przebywając na wsi, a dziś udoskonaliłam przepis, dlatego pokażę je Wam w dwóch wersjach kolorystycznych i smakowych. Zapraszam do mojej kuchni.

Potrzebujesz: (na dwie/trzy porcje)

- 500 gramów mięsa mielonego wieprzowego lub wieprzowego z drobiowym,

- kromka chleba lub bułka,

- pół szklanki mleka,

- dwa jajka,

- bułka tarta,

- pęczek pietruszki,

- przyprawy i zioła: prowansalskie, bazylia, oregano, pieprz, sól, czosnek, gorczyca, papryka słodka, pasternak, majeranek, chili, kolendra, szałwia, cebula, ziele angielskie, tymianek, rozmaryn, natka pietruszki, goździki,

- przyprawy i zioła do wersji złocistej: wszystkie wyżej wymienione oraz kurkuma i curry,

- oliwa z oliwek do smażenia lub olej,

Potrawy z mięsa mielonego należą do grona tradycyjnych dań kuchni polskiej. W każdemu znanej wersji przygotowywane są jako kotlety mielone, klopsy lub nadziewane warzywa. Z reguły dobrze wysmażone są brązowe na zewnątrz i lekko szarawe w środku. Jednak jeżeli do mieszanki dodamy kurkumę i curry nasze mielone zyskają apetyczny złoty kolor (co potwierdziła moja siostra, szczera przeciwniczka mielonych, a kulki mięsne zjadła ze smakiem ;).

Bułkę lub kromkę chleba moczymy w mleku. Moim udanym eksperymentem było użycie chleba wieloziarnistego, co poskutkowało wyczuwalnymi ziarenkami w kotlecikach. Następnie odciskamy i dodajemy do dość dużego naczynia z mięsem mielonym. Całość mieszamy i solidnie przyprawiamy wyżej wymienionym bukietem przypraw. Na koniec wbijamy dwa jajka i mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Jeżeli jest za rzadka można zagęścić bułką tartą. Wtedy kulki łatwiej się uformują i będą trwalsze.

Kulki najlepiej formować lekko wilgotnymi dłońmi, wtedy mięso nie będzie się do nich przyklejać i całe pozostanie w kuleczce. Porcję mięsa mieszczącą się w dłoni wałeczkujemy (taki termin jedynie przychodzi mi do głowy, dotyczy badania gruntów ;) podobnie, jakbyśmy chcieli uformować kulkę z plasteliny. Może to być bardzo fajna zabawa dla całej rodziny ;).

Jeżeli do mieszanki dodamy curry i kurkumy zyska ona apetyczny złocisty kolor, a kulki jeszcze przed smażeniem będą miały żółtobrązowy odcień.

Już uformowane kulki smażymy na średnim ogniu, od czasu do czasu obracając, aby wysmażyły się dokładnie z każdej strony. Najlepiej smakują chrupiące na zewnątrz i mięciutkie w środku, co jest skutkiem nie za długiego smażenia. Ja to najczęściej robię ‘na wyczucie’, ale najlepiej zdjąć kulki z ognia, gdy zaczną się robić brązowe na powierzchni. Po smażeniu odkładać na ręcznik papierowy, w celu odsączenia tłuszczu.

Podawać np. z kaszą gryczaną, do której przekonałam się całkiem niedawno. Z racji sezonu na przygotowywanie przetworów, porcję można wzbogacić buraczkami lub ogórkiem kiszonym, ponieważ mięso mielone, szczególnie wieprzowe rewelacyjnie komponuje się z naszymi polskimi przetworami.Interesującą przystawką lub przekąską są kulki nabite na patyczki do szaszłyków lub podawane z rucolą i innymi sałatami.

Życzę smacznego.