środa, 6 sierpnia 2014

Wakacyjne przyjaźnie. Lekkie, urlopowe jedzenie – najbardziej znany i zarazem najłatwiejszy przepis na włoski sos do makaronu, czyli spaghetti z pesto bazyliowym.

Latem prym na naszych stołach wiodą lekkie potrawy. Włosi coś o tym wiedzą i zapewne dlatego wymyślili pesto bazyliowe. Już jedna łyżeczka dodana do makaronu nadaje mu rewelacyjny smak bazylii. Kolejny atut stanowi łatwość i szybkość przygotowania – po przygotowaniu sosu zostaje jeszcze mnóstwo czasu na opalanie i wieczorne wakacyjne spacery. Gotowe pesto można także przechowywać w słoiczku w lodówce i dodawać np. do kanapek, grzanek, mięsa czy risotto. Na blogu już raz gościło pesto, jednak z migdałami zamiast orzeszków piniowych. Nadszedł czas na tradycyjny przepis, którego nie może zabraknąć na blogu takiej makaroniary jak ja! ;)

Jednak zanim rzecz będzie o jedzeniu, przedstawię Wam moje interesujące wakacyjne przyjaźnie. Gdy jedynym problemem jest upał albo komary, łatwiej jest dostrzec piękno otaczającego świata i zatrzymać się na chwilę. Zatem lato sprzyja zawieraniu nowych znajomości. Kolegów z kolonii w podstawówce pamiętam do tej pory, a rozstaniom na koniec turnusu zwykle towarzyszył płacz i obietnice korespondowania ze sobą. Aktualnie dzieciaki mają łatwiej – portale społecznościowe, maile i każdy ma już telefon. Wówczas byliśmy skazani na tradycyjne listy.

Nie od dziś wiadomo, że konie to bardzo przyjazne zwierzęta. Wszak są bardzo często przygotowywane do pracy z niepełnosprawną młodzieżą. Ten, którego ja poznałam był wielbicielem kostek cukru. Zatem nigdy się nie dowiem czy polubił mnie czy cukier, którym go częstowałam.

Jednak ten psiak powalił mnie na kolana. Rzucić patyka raz to mało. Rzucić dziesięć – także. Zaprzyjaźniłam się z nim od razu i nie przeszkodziło mi w tym nawet jego zamiłowanie do otrzepywania się z wody prosto na mnie. Wielokrotnie przeprowadzał na mnie próbę siły prezentując swoją zawziętość. Taka jesteś twarda? To odbierz mi patyka! ;)

Wracając jednak do pesto… ;)

Potrzebujesz: (na cztery porcje)

- około 40 listków świeżej bazylii,

- trzy ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę,

- 25 gramów pestek pinii,

- 50 gramów sera parmezan, tartego,

- 2-3 łyżki oliwy z oliwek,

- 200 gramów makaronu na porcję,

- sól i pieprz do smaku,

Umyć i osuszyć bazylię (np. za pomocą ręczników papierowych). Następnie wymieszać z czosnkiem, ziarnami pinii i parmezanem. Umieścić w mikserze i miksować około 30 sekund. Dobrze sprawdzi się także blender albo ostatecznie rozgniatanie w moździerzu na jednolitą pastę (nasze babki i starożytni tak robili więc da się ;).

W czasie pracy miksera dodać wąskim strumieniem oliwę i połączyć z pozostałymi składnikami. W przypadku użycia moździerza oliwę lać małymi porcjami i dobrze wymieszać. W tym czasie makaron ugotować na półmiękko i odcedzić.

Sos połączyć z gorącym makaronem i doprawić według uznania pieprzem oraz solą. Przełożyć na talerze i od razu podawać. Ziarna pinii można zastąpić orzechami włoskimi lub migdałami, które są zdecydowanie łatwiej dostępne w Polsce. Warto także wzbogacić smak olejem orzechowym lub z awokado. Gotowy sos można przechowywać w lodówce cztery tygodnie więc na pewno posłuży mi jeszcze do wyczarowania przepisów. Przed zakręceniem słoiczka z gotowym pesto należy polać sos oliwą po wierzchu aby bazylia się nie utleniała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz