niedziela, 31 sierpnia 2014

Genueńskie risotto z owocami morza.

Pisałam, że wierzę w powrót lata. I co? Wróciło! Mieliśmy piękny weekend i mogliśmy celebrować pożegnanie lata. Dlatego ponownie zapraszam Was na kulinarną podróż do Włoch. Czas na risotto z owocami morza! ;)

Potrzebujesz: (na cztery porcje)

- 1200ml wywaru rybnego lub drobiowego,

- 350 gramów ryżu arborio, umytego (opcjonalnie innego ryżu do risotto),

- dwa ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę,

- 250 gramów mieszanki z owoców morza, np. dużych krewetek, kalmarów, muszli i krewetek koktajlowych,

- dwie łyżki świeżo posiekanego oregano,

- 50 gramów sera pecorino lub parmezan, świeżo startego,

- trzy łyżki oliwy z oliwek,

Ryż arborio umieścić w rondlu z rozgrzaną oliwą z oliwek, podsmażać cały czas mieszając aż do momentu, gdy stanie się lekko przeźroczysty (około 2 minuty). Wywar zagotować, a następnie dodać do rondla z ryżem i gotować przez około 12 minut aż ryż zrobi się miękki. Na większości opakowań ryżu do risotto jest instrukcja postępowania z nim, ale zazwyczaj wymaga on najpierw podsmażenia, a potem gotowania w bulionie warzywnym lub drobiowym. Osobom, które nie lubią morskiego zapachu polecam zamiast wywaru rybnego użyć właśnie jednego z wymienionych.

Na dużej patelni rozgrzać oliwę i podsmażać na niej czosnek. Dodać owoce morza i smażyć około 5-7 minut. Gdy już się podsmażą, zmniejszyć płomień i dusić jeszcze przez około 2-3 minuty. Dodać oregano i dokładnie wymieszać. Wzbogacenie smaku o ulubione zioła, których zwykle używamy do owoców morza nie jest zabronione ;).

Podgotowany ryż dokładnie odcedzić, a bulion odstawić. Następnie umieścić ryż na patelni z owocami morza i dokładnie wymieszać całość. Podgrzewać przez około 2-3 minuty, aż całość stanie się gorąca. Jeżeli mieszanka będzie zbyt sucha, dolać trochę zagotowanego wcześniej wywaru. Dodać ser i dokładnie wymieszać. Przełożyć na talerze i od razu podawać.

Jak zawsze, życzę Wam smacznego! ;)

Dieta Śródziemnomorska

czwartek, 28 sierpnia 2014

Pomidory zapiekane z serem mozzarella, czerwoną cebulą i świeżą bazylią podane z grzankami czosnkowo-bazyliowymi.

To nieprawdopodobne jak historia zatacza swój krąg. W sierpniu 2013r. zmieniłam adres bloga (co było trafionym posunięciem), a dziś w sierpniu 2014r. piszę dokładnie setny post na moim blogu. Napisałabym, że łezka się w oku kręci – oczywiście radości! Gdy zaczynałam liczba odwiedzin każdego miesiąca nie sięgała nawet dwóch tysięcy – aktualnie sytuacja przerosła moje oczekiwania i jest Was coraz więcej i więcej, za co dziś, przy okazji setnego posta na blogu z całego serca dziękuję. Nigdy nie spodziewałam się, że ta moja zabawa w blogowanie przyniesie tyle świetnej zabawy mnie, mojej rodzinie, przyjaciołom i Wam – Czytelnikom. Przybywajcie, bo każdy z Was bardzo mnie cieszy! ;)

Korzystając z okazji, że mam możliwość dotrzeć do setek ludzi dziennie za pomocą tego bloga, nie chcę stać z boku i patrzeć obojętnie na krzywdę wyrządzoną polskim rolnikom. Kupiłam wczoraj 5kg pomidorów od polskiego rolnika. Ile Ty kupiłaś/łeś? ;) Zapraszam na lekki i pyszny obiad – pomidory zapiekane w serze mozarella, czerwonej cebuli i świeżej bazylii podane z grzankami czosnkowo-bazyliowymi. Smacznego! JEM POLSKIE WARZYWA I OWOCE!

Potrzebujesz: (na trzy porcje)

- trzy średnie pomidory,

- jedna średnia czerwona cebula (może być także biała),

- 150 gramów sera mozzarella pokrojonego na kawałki lub w wersji mini,

- jedna łyżka bułki tartej,

- dwie łyżki oliwy z oliwek,

- sześć średnich kromek chleba,

- ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę,

- garść posiekanych liści bazylii,

- szczypta soli,

Pomidory umyć i przeciąć na połowy, ułożyć w naczyniu żaroodpornym przeciętymi stronami do góry (jak na zdjęciach), posypać piórkami cebuli i przyprawić bazylią oraz solą. Na pomidorach ułożyć kawałki sera, skropić olejem, oprószyć bułką tartą, ponownie bazylią i solą (w razie potrzeby). Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez około 15-20 minut.

Kromki chleba natrzeć mieszanką oliwy, przeciśniętego przez praskę czosnku oraz bazylii. Pod koniec pieczenia pomidorów wstawić do piekarnika i piec do momentu aż będą chrupiące. Podawać ciepłe.

Życzę smacznego! Biegnijcie do sklepu po polskie warzywa i owoce! ;)

Dieta ŚródziemnomorskaWarzywa psiankowate 2014Warzywa psiankowate 2014

środa, 27 sierpnia 2014

Biała tygrysica na czarnym lądzie. Czarne tagliolini z krewetkami tygrysimi i serem mozzarella. Mieszanka wybuchowa pikanterii z delikatnością.

Pogoda nas tego lata nie rozpieszcza, więc postanowiłam, że na moim talerzu zawsze będzie słoneczna Italia. Tym razem zapraszam Was na czarne tagliolini, które nie jest nowością na blogu, ale pozwolę sobie przypomnieć, że swój kolor zawdzięcza atramentowi z kałamarnicy. Na każdy kęs przewidziana jest także krewetka tygrysia przyrządzona na ostro w pieprzu cayenne z dodatkiem estragonu, którego aktualnie u mnie pod dostatkiem, a także kawałeczek sera mozzarella. Całość smakuje wprost wyśmienicie, a taka mieszanka smaków jest godna polecenia.

Potrzebujesz: (na jedną porcję)

- 200 gramów czarnego tagliolini,

- sześć krewetek tygrysich

- trzy łyżki oliwy z oliwek,

- sześć kawałków sera mozzarella,

- przyprawy: estragon, pieprz cayenne, sól i szczypta bazylii, tymianku, natki pietruszki, rozmarynu,

- łyżka soku z cytryny,

- ząbek czosnku, przeciśniętego przez praskę,

Krewetki dokładnie umyć i obrać. Skropić sokiem z cytryny, a następnie natrzeć oliwą, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i szczyptą przypraw (poza estragonem i pieprzem cayenne). Umieścić na patelni z rozgrzaną oliwą z oliwek i smażyć około 7-8 minut. W trakcie podsmażania dodać pieprz cayenne, sól i estragon.

Makaron gotować zgodnie z instrukcjami na opakowaniu, następnie przełożyć porcję na talerz, ułożyć krewetki i ser mozzarella. Polać całość oliwą, pochodzącą ze smażenia krewetek. Gotowe! ;)

Wyszło przepyszne – słowo Kuchcika, który jak zwykle życzy Wam smacznego! ;)

Dieta Śródziemnomorska

wtorek, 26 sierpnia 2014

Pieczona papryka nadziewana risotto.

Embargo na polskie produkty? Rolnicy zmuszeni oddać swoje plony na cele charytatywne, bo dostaną większe odszkodowania? Zrobiłam obowiązkową wycieczkę na targ po polskie jabłka, pomidory, paprykę i inne warzywa oraz owoce. Dowiedziałam się z dzisiejszego wydania wiadomości, że nie tylko producenci jabłek mają problem, ale także pomidorów i papryki nie mają gdzie ich sprzedać. Zatem apeluję: faszerujcie pomidory i paprykę!

Potrzebujesz: (na cztery porcje)

- cztery czerwone lub pomarańczowe papryki,

- jedna łyżka oliwy z oliwek,

- jedna, drobno posiekana i duża cebula,

- 350 gramów ryżu do risotto, np. arborio, umytego,

- około 15 nitek szafranu (opcjonalnie można zastąpić kurkumą),

- 150 ml białego wina,

- 850 ml wywaru warzywnego lub drobiowego, podgrzanego,

- 50 gramów tartego parmezanu lub pecorino,

- 200 gramów pokrojonego salami,

Cebulę zeszklić na patelni z rozgrzaną oliwą. Dodać ryż, szafran i podgrzewać cały czas mieszając około dwie minuty aż ryż wymiesza się dokładnie z cebulą i stanie się lekko przeźroczysty. Powoli, najlepiej partiami dolewać bulion i wino. Poczekać aż zostaną wchłonięte przez ryż i dopiero wlewać kolejną. Po około 15 minutach cały płyn powinien zostać dokładnie wchłonięty. Gotować do momentu aż ryż będzie miękki.

W trakcie gotowania, gdy ryż już lekko zmięknie dodać pokrojone salami i dokładnie wymieszać. Pod koniec gotowania dodać tarty ser i ponownie wymieszać całość.

Paprykę dokładnie umyć, pokroić na połówki, usunąć gniazda nasienne, a następnie we wnętrzu układać partiami risotto. Na powierzchni każdej porcji poukładać kawałeczki sera mozzarella, a następnie umieścić w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni i zapiekać do momentu roztopienia się sera i całkowitego podpieczenia papryki, czyli około 20 minut.

Gotowe, od razu serwować. Paprykę można zastąpić pomidorem, po wcześniejszym usunięciu miąższu. Smacznego!

Warzywa psiankowate 2014Warzywa psiankowate 2014Dieta Śródziemnomorska

niedziela, 24 sierpnia 2014

Filet ze świeżej tilapii w marynacie z pesto bazyliowego, czyli o tym jak przekonać się do smaku ryb.

Będąc dzieckiem nie byłam niejadkiem. Wręcz przeciwnie, ale był jeden smak i zapach, przy którym zawsze marudziłam. Nie lubiłam morskiego zapachu ryb (dziś go lubię, przepadam za rybami). Dzieciom z reguły ryby nie podchodzą (chyba, że macie inne doświadczenia ;) ).

Dlatego też wszystkim Czytelnikom, którym ryba ‘śmierdzi morzem’ dedykuję TEN przepis – filet ze świeżej tilapii w marynacie z pesto bazyliowego. Przekonałam nim do ryb osoby, które szczerze ich nie lubią. Skromny talerz, ale przepyszny ;)

Potrzebujesz: (na jedną porcję)

- filet ze świeżej tilapii,

- łyżka pesto bazyliowego, przepis TUTAJ,

- łyżeczka soku z cytryny,

- łyżka mieszanki suszonych ziół, np. pietruszka, bazylia, rozmaryn, ostra papryka, pieprz,

- łyżka oliwy z oliwek,

- sól do smaku,

Umytego fileta najpierw skropić sokiem z cytryny, a następnie natrzeć oliwą, ziołami, pieprzem i solą. Zabezpieczyć folią spożywczą i wstawić do lodówki na około pół godziny.

Po wyjęciu fileta z lodówki, ułożyć na powierzchni warstwę pesto bazyliowego, umieścić w naczyniu żaroodpornym i zapiekać przez 20-30 minut (w zależności od piekarnika, ja z reguły piekę ryby około pół godziny) w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni z termoobiegiem.

Podawać z ulubioną sałatką i porcją ryżu. Gotowe! Życzę, jak zawsze smacznego, chociaż podobno się nie powinno ;)

Dieta Śródziemnomorska

niedziela, 17 sierpnia 2014

Makaron vongole. Włoski przysmak z owocami morza.

Owoców morza spróbowałam pierwszy raz w sierpniu zeszłego roku. Wtedy też przeniosłam bloga na platformę BLOGGER i zaczęłam podejmować w kuchni coraz odważniejsze tematy. Podobno z krewetkami i kalmarami jest tak, że albo się je kocha albo nienawidzi. Ja w tej kwestii pozostanę bardziej stoicka – lubię, ale mogłabym się bez nich obejść. Ponadto daleka jestem od zachwalania ich dla szpanu czy taniego blichtru. Nie będę Was na siłę przekonywać, że powinniście spróbować, bo ja się przełamałam. Smak owoców morza, ich wygląd pozostawiam każdemu do osobistego rozważenia. Jednak makaron, który przyrządziłam dziś wyszedł po prostu obłędny i dla wielbicieli krewetek, kalmarów i małży będzie prawdziwym przysmakiem! Słowo… Kuchcika ;)

Potrzebujesz: (na cztery porcje)

- 675 gramów świeżych muszli Venus lub 290 gramów muszli Venus z puszki, odsączonych,

- dwie łyżki oliwy z oliwek,

- dwa ząbki czosnku, rozgniecione,

- 400 gramów mieszanych owoców morza, np. krewetek, kalmarów (produkty mrożone rozmrozić),

- 150 ml białego wina,

- 150 ml wywaru rybnego,

- 200 gramów suchego makaronu na porcję,

- dwie łyżki siekanego estragonu,

- sól i pieprz do smaku,

Świeże muszle starannie oczyścić, a wszystkie otwarte egzemplarze odrzucić. Rozgrzać oliwę na dużej patelni. Smażyć na niej muszle i czosnek przez dwie minuty, wielokrotnie potrząsając patelnią, aż wszystkie muszle pokryją się oliwą. Dodać mieszankę owoców morza i smażyć jeszcze przez dwie minuty. Następnie dolać wino i wywar rybny. Całość zagotować.

Następnie przykryć patelnię, zmniejszyć płomień i dusić owoce morza jeszcze przez około 8 minut, aż skorupki muszli otworzą się. Wszystkie nieotwarte muszle natychmiast usunąć. W tym czasie ugotować makaron al dente i odcedzić. Wrzucić estragon, sól i pieprz do sosu, a następnie wymieszać całość na patelni z makaronem. Gotowe! :)

Dieta Śródziemnomorska

Przystawka na letnie przyjęcie – krewetki tygrysie z pesto bazyliowym podane z serem mozzarella i białym winem.

Czas urlopów w pełni, okres letnich przyjęć w ogrodzie także. A co jeżeli nie chcemy tradycyjnie podejmować gości tłustym jedzeniem z grilla? Ja absolutnie nie twierdzę, że jest ono niesmaczne, ale czasem każdy z nas potrzebuje odmiany. Moja propozycja na letnią przystawkę to krewetki tygrysie w pesto bazyliowym – urzekająca w swej prostocie i niezwykle smaczna przekąska do białego wina.

Latem bardzo wysoka temperatura utrudnia nam nie raz życie, ale kto z nas tej pory roku nie kocha? Najlepszą propozycją trunków na przyjęcie w lecie są lekkie, białe wina, które przynajmniej mnie w połączeniu z sierpniową aurą nie ścinają zbyt szybko z nóg. Ponadto sałatki, kurczaka i owoce morza powinno się podawać z winem białym.

Potrzebujesz (na jedną porcję):

- osiem krewetek tygrysich,

- łyżka pesto bazyliowego, przepis TUTAJ,

- łyżka oliwy z oliwek,

- osiem kawałków sera mozzarella,

- jeden pomidor,

- garść liści sałaty rzymskiej,

- sól, pieprz, ulubione zioła do smaku,

- lampka białego wina,

Można zauważyć, że jestem wprost zauroczona pesto bazyliowym, bo jest ono dość częstym gościem na moim stole. Trudno się nie zauroczyć, ponieważ jest smaczne i bardzo proste w wykonaniu. W połączeniu z owocami morza i rybami powoduje całkowite usunięcie nielubianego przez wielu morskiego zapachu. Mnie osobiście on nie przeszkadza, ale moim znajomym i rodzinie niestety tak, więc dodaję pesto do krewetek właśnie z myślą o nich. Eksperyment uważam za udany! ;)

Przyrządzanie tej przystawki polega na przygotowaniu krewetek, usunięciu pancerzy i jelit (jeżeli używamy produktów świeżych). Ja aktualnie stacjonuję w małym miasteczku, gdzie mam dostęp jedynie do krewetek mrożonych. Absolutnie nie wstydzę się przyznać, że czasem korzystam z mrożonych produktów. Jednak wiadomo, że smaczniejsze są świeże.

Następnie rzucić krewetki (natarte solą, pieprzem i lubionymi ziołami, np. bazylia, rozmaryn) na patelnię z rozgrzaną oliwą, podsmażać około 8 minut. Na ostatnie dwie minuty obtoczyć je w pesto. Podawać z serem mozzarella, pomidorem i sałatą. Najlepszym wyborem trunku, jak już zresztą pisałam, będzie oczywiście białe wino. Wracajcie ostrożnie z długiego weekendu Kochani!

Dieta Śródziemnomorska

czwartek, 14 sierpnia 2014

Filet z tilapii zapiekany pod migdałowym chrustem z czerwoną cebulą, czosnkiem, natką pietruszki i mozzarellą podany z risotto z krewetkami koktajlowymi i pesto bazyliowym.

Tajemnicą dobrego dania jest zwykle umiejętność łączenia składników. Zdarza się, że z dokładnie znanych nam już elementów wychodzi coś, co jest warte pokazania i opublikowania np. na tym blogu. Migdałowy chrust zamiast tradycyjnej, polskiej panierki pojawił się już wśród moich przepisów nie raz, ale zawsze w innej odsłonie. Tym razem podkręciłam smaki większą dawką czosnku i czerwoną cebulą. Ponadto na wierzch rzuciłam kilka kawałeczków sera mozzarella – ot tak, z ciekawości co z tego będzie ;)

Podanie ryby z ryżem nie jest niczym zaskakującym – muszę się z Wami zgodzić. Jakbym tego ryżu nie ułożyła, np. w formie wierzy lub piramidki to jednak zawsze będzie tylko ryż. Korzystając z okazji, że całkiem niedawno udało mi się przyrządzić wyborne risotto postanowiłam połączyć to wszystko w jedną całość. Jeden kęs zapiekanej tilapii zagryziony krewetką koktajlową w pesto i porcyjką Arborio skomponowały się wprost wyśmienicie. Dlatego właśnie to danie polecam Wam dziś z pełną świadomością faktu, że pokazuję Wam coś, co już było, ale inaczej ;)

Potrzebujesz: (dla jednej osoby)

- porcję fileta z tilapii,

- łyżkę soku z cytryny,

- pół pęczka świeżej natki pietruszki,

- dwie łyżki bułki tartej,

- dwa ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę,

- jedną czerwoną cebulę średniej wielkości,

- kilka kawałków sera mozzarella,

- 20 gramów płatków migdałów (dokładnie takich, jakie z reguły używa się do ciasta),

- sól, bazylia, gorczyca, imbir, tymianek, rozmaryn (opcjonalnie dla wzbogacenia smaku),

- trzy łyżki oliwy z oliwek,

- porcję risotto dla jednej osoby, czyli około 50 gramów – przepis znajdziesz TUTAJ,

Jak widzicie mam kawałek całkiem ładnej rybki. Zabieram się więc za gotowanie! ;)

Filet dokładnie umyć, skropić sokiem z cytryny, natrzeć przyprawami i oliwą, odstawić. Migdały, bułkę tartą, czosnek, natkę pietruszki i pół posiekanej cebuli zmiksować na chrust. Do naczynia z chrustem dolać troszkę oliwy i wymieszać. Następnie przełożyć rybę do natartego oliwą naczynia żaroodpornego, położyć na niej chrust i odstawić na pół godziny. Na wierzchu umieścić kawałki mozzarelli i talarki z drugiej połowy czerwonej cebuli.

Przygotowaną rybę umieścić w piekarniku nagrzanym do 200 stopni i zapiekać z mozzarellą około pół godziny. Podawać z risotto z pesto bazyliowym, a wielbicielom owoców morza polecam wzbogacenie risotto krewetkami koktajlowymi. Gotowe! ;)

czwartek, 7 sierpnia 2014

Risotto z krewetkami koktajlowymi i pesto bazyliowym. Jakiego ryżu najlepiej użyć?

Dzisiaj rzecz będzie o ryżu. Niby nic szczególnego, bo każdy ryż jadł. Zwykle kojarzy nam się z kuchnią orientalną i kulinarnymi wyczynami Chińczyków. Niewątpliwie są oni mistrzami w przygotowywaniu miseczki ryżu na tysiąc sposobów. Jednak tym razem nie będzie mowy o długoziarnistym lub brązowym. Nie przyda nam się dziś także parboiled, czyli o skróconym czasie gotowania ani tym bardziej doskonale znany ryż w torebkach.

Poza spopularyzowanym przez Włochów i kochanym przez wielu ludzi na całym świecie makaronem, podstawę kuchni włoskiej stanowi także ryż. Ten, używany do uwielbianej przez mieszkańców Mediolanu potrawy charakteryzuje się specyficznym owalnym kształtem. Zatem łatwo dostępny w Polsce Arborio będzie idealny, o czym zresztą przekonałam się sama, bo dokładnie tej odmiany używam. Specjalny włoski ryż do risotto to także Vialone Nano, Carnaroli lub Originario – zapewniają mnie ludzie odpowiedzialni za facebook’owy profil Fabryki Pizzy, których notabene często wypytuję o smakołyki tej bardzo lubianej przeze mnie knajpki.

Potrzebujesz: (na trzy porcje)

- 300 gramów ryżu do risotto, np. Arborio,

- 250 gramów krewetek koktajlowych,

- trzy łyżki pesto bazyliowego (przepis na pesto dostępny TUTAJ, a na wersję migdałową TUTAJ),

- 1.5 litra bulionu warzywnego lub warzywno-rybnego (opcjonalnie warzywno-drobiowy),

- marynata do krewetek: sól, czosnek, bazylia, gorczyca, imbir, tymianek, natka pietruszki, rozmaryn i kilka kropel soku z cytryny,

- trzy łyżki oliwy z oliwek,

Ryż Arborio wysypać do rondla z rozgrzaną oliwą i podsmażać cały czas mieszając. Gdy będzie już przeźroczysty, zalać bulionem i gotować około piętnaście minut do momentu aż będzie miękki (najlepiej półmiękki). W przypadku użycia innego rodzaju postępować według instrukcji na opakowaniu.

Krewetki dokładnie umyć, obtoczyć w marynacie z dodatkiem oliwy. Odstawić na kilka minut. Wygodniejsze według mnie jest użycie już gotowych, przygotowanych, ale wciąż surowych produktów. Dozwolone są także krewetki mrożone. W przypadku całkiem świeżych i surowych należy je oczywiście pozbawić pancerza i czarnej kreski, która jest jelitem naszego jedzonka ;)

Tak przygotowane krewetki umieścić na patelni z rozgrzaną oliwą z oliwek. Podsmażać około pięć minut. Następnie wymieszać z odcedzonym z bulionu ryżem. Na koniec podsmażania wymieszać z pesto i podawać.

Jak zawsze życzę Wam smacznego… Chociaż nie powinno się… Ale ja chcę aby Wam smakowało!

Po prostu ;)

środa, 6 sierpnia 2014

Wakacyjne przyjaźnie. Lekkie, urlopowe jedzenie – najbardziej znany i zarazem najłatwiejszy przepis na włoski sos do makaronu, czyli spaghetti z pesto bazyliowym.

Latem prym na naszych stołach wiodą lekkie potrawy. Włosi coś o tym wiedzą i zapewne dlatego wymyślili pesto bazyliowe. Już jedna łyżeczka dodana do makaronu nadaje mu rewelacyjny smak bazylii. Kolejny atut stanowi łatwość i szybkość przygotowania – po przygotowaniu sosu zostaje jeszcze mnóstwo czasu na opalanie i wieczorne wakacyjne spacery. Gotowe pesto można także przechowywać w słoiczku w lodówce i dodawać np. do kanapek, grzanek, mięsa czy risotto. Na blogu już raz gościło pesto, jednak z migdałami zamiast orzeszków piniowych. Nadszedł czas na tradycyjny przepis, którego nie może zabraknąć na blogu takiej makaroniary jak ja! ;)

Jednak zanim rzecz będzie o jedzeniu, przedstawię Wam moje interesujące wakacyjne przyjaźnie. Gdy jedynym problemem jest upał albo komary, łatwiej jest dostrzec piękno otaczającego świata i zatrzymać się na chwilę. Zatem lato sprzyja zawieraniu nowych znajomości. Kolegów z kolonii w podstawówce pamiętam do tej pory, a rozstaniom na koniec turnusu zwykle towarzyszył płacz i obietnice korespondowania ze sobą. Aktualnie dzieciaki mają łatwiej – portale społecznościowe, maile i każdy ma już telefon. Wówczas byliśmy skazani na tradycyjne listy.

Nie od dziś wiadomo, że konie to bardzo przyjazne zwierzęta. Wszak są bardzo często przygotowywane do pracy z niepełnosprawną młodzieżą. Ten, którego ja poznałam był wielbicielem kostek cukru. Zatem nigdy się nie dowiem czy polubił mnie czy cukier, którym go częstowałam.

Jednak ten psiak powalił mnie na kolana. Rzucić patyka raz to mało. Rzucić dziesięć – także. Zaprzyjaźniłam się z nim od razu i nie przeszkodziło mi w tym nawet jego zamiłowanie do otrzepywania się z wody prosto na mnie. Wielokrotnie przeprowadzał na mnie próbę siły prezentując swoją zawziętość. Taka jesteś twarda? To odbierz mi patyka! ;)

Wracając jednak do pesto… ;)

Potrzebujesz: (na cztery porcje)

- około 40 listków świeżej bazylii,

- trzy ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę,

- 25 gramów pestek pinii,

- 50 gramów sera parmezan, tartego,

- 2-3 łyżki oliwy z oliwek,

- 200 gramów makaronu na porcję,

- sól i pieprz do smaku,

Umyć i osuszyć bazylię (np. za pomocą ręczników papierowych). Następnie wymieszać z czosnkiem, ziarnami pinii i parmezanem. Umieścić w mikserze i miksować około 30 sekund. Dobrze sprawdzi się także blender albo ostatecznie rozgniatanie w moździerzu na jednolitą pastę (nasze babki i starożytni tak robili więc da się ;).

W czasie pracy miksera dodać wąskim strumieniem oliwę i połączyć z pozostałymi składnikami. W przypadku użycia moździerza oliwę lać małymi porcjami i dobrze wymieszać. W tym czasie makaron ugotować na półmiękko i odcedzić.

Sos połączyć z gorącym makaronem i doprawić według uznania pieprzem oraz solą. Przełożyć na talerze i od razu podawać. Ziarna pinii można zastąpić orzechami włoskimi lub migdałami, które są zdecydowanie łatwiej dostępne w Polsce. Warto także wzbogacić smak olejem orzechowym lub z awokado. Gotowy sos można przechowywać w lodówce cztery tygodnie więc na pewno posłuży mi jeszcze do wyczarowania przepisów. Przed zakręceniem słoiczka z gotowym pesto należy polać sos oliwą po wierzchu aby bazylia się nie utleniała.