niedziela, 13 października 2013

Targ Śniadaniowy - start sezonu jesień/zima 2013.

Miasto wygląda pięknie jesienią. Uwielbiam te kolorowe liście i przebijające się przez nie promienie Słońca. Niestety dziś pogoda nie dopisała, ale mimo to ludzie żywo zainteresowani kuchnią tłumnie przybyli na wczorajszy Targ Śniadaniowy, który odbył się na warszawskim Żoliborzu. Osobiście popieram każdą inicjatywę, która stanowi przeciwwagę dla fast food'ów i ostatnio coraz bardziej interesuję się zdrową żywnością.

Targ Śniadaniowy to wydarzenie cykliczne, więc jeśli macie ochotę możecie wybrać się za tydzień lub zapisać się do newslettera i otrzymywać informacje na maila. Moim zdaniem jest to fantastyczna okazja do spędzania czasu z przyjaciółmi i bliskimi - alternatywa dla sobotniego poranka przed telewizorem. Organizatorzy tworzą miejsce do spożywania i kupowania zdrowej żywności na świeżym powietrzu. Powiem Wam szczerze, że jestem zauroczona koncepcją, dlatego gratuluję zarówno Pomysłodawcom, jak i Wystawcom. Myślę, że w Polsce jest wielu producentów i restauratorów oferujących zdrową i smaczną kuchnię. Kilku podpytałam o ich działalność i spróbowałam oferowanych specjałów.

Podoba mi się idea, która przyświeca producentom oleju z awokado. Najsmaczniejsze dania powstają często z małej ilości składników, a sztuką jest gotować dobrze i smacznie, mając do dyspozycji przydomowy ogródek lub pobliskie targowisko. Degustacja oleju Greencado odbywa się w najprostrzy z możliwych sposobów, by każdy miał możliwość spróbowania i doszukania się tego wyjątkowego smaku. Otrzymałam chleb obtoczony w oleju - najpierw z odrobiną limonki, a później bez dodatków. Muszę przyznać, że chętnie zrezygnowałabym z masła na rzecz oleju z awokado, ponieważ ma wspaniały, aksamitny smak, a wersja z limonką to niekwestionowany hit. Olej produkowany jest i butelkowany w Nowej Zelandii, która mnie osobiście kojarzy się z mniejszym niż europejski pędem życia i zdrowiem, bo ludzie niezestresowani, to ludzie zdrowi ;) Po usunięciu skórki i pestki miąższ awokado jest delikatnie wytłaczany na zimno w pojedynczym procesie (extra virgin). Piękny, zielonkawy olej jest przelewany do ciemnozielonych butelek, w których zachowuje swoje niepowtarzalne walory smakowe i świeżość. Warto wiedzieć, że należy do najzdrowszych olejów na świecie i jest w stu procentach naturalny, a wysoka zawartość jednonienasyconych i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych w stosunku do nasyconych kwasów tłuszczowych przyczynia się korzystnie do prowadzenia zdrowej diety.

Podczas targu pierwszy raz miałam okazję skosztować specjałów restauracji jeszcze przed jej otwarciem i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem smaku pozornie prostych, aczkolwiek w przemyślany sposób skomponwanych dań. Niebawem każdy z Was udając się na Wilczą w Warszawie będzie mógł poskromić swój Wilczy Głód - pisane dużą literą, bo tak chytrze nazwana została ta restauracja.

Muszę przyznać, że menu zrobiło na mnie wrażenie. Torcik z pumpernikla, białego, wiejskiego sera oraz pasty z jajek i makreli to dosyć specyficzne połączenie, ponieważ tort z definicji kojarzy mi się z czymś słodkim. Danie okazało się w sam raz dla mnie, bo jak już zapewne wiecie, nie przepadam za słodyczami. Natomiast moja porcja sałatki z pomidorów i sera korycińskiego skropiona oliwą znikła w mgnieniu oka, ponieważ bardzo posmakował mi ten ser.

Myślę, że restauracja przygotowała się, aby sprostać wymaganiom każdego smakosza. Dzięki temu wielbiciele ostrych smaków mogli skosztować pasty z czerwonej fasoli i smażonych rodzynek. Nienawidzę rodzynek i nawet nie wiedziałam, że je jem - było pyszne! Natomiast dla osób ceniących sobie łagodniejsze klimaty odpowiednia była pasta z zielonego groszku, natki pietruszki i prażonego sezamu. Również bardzo mi smakowała. Jednak największym hitem wśród smaków prezentowanych przez Wilczy głód były ogórki faszerowane pastą z tuńczyka, gorczycy i natki pietruszki, oprószone prażonym siemieniem lnianym. Pasty do chleba to pomysł na ciekawe śniadanie, dlatego myślę, że spróbuję odtworzyć przepisy na potrawy zaprezentowane przez Wilczy Głód.

Także wielbiciele słodkości byli moim zdaniem w pełni ukontentowani - zagryźli ciasteczko owsiane i wyruszyli oglądać domowe ciasta, ręcznie robione dżemy prezentowane przez innych wystawców.

Krążąc między stoiskami, zainteresowałam się kanapkami od I love hummus. Menu wyglądało bardzo zachęcająco. Następnym razem celuję w świeżo wypiekany chleb pita z kiełbaską sujuk, ponieważ tym razem brakło już miejsca w brzuchu.

Gdy będę miała jeszcze przyjemność z Duża Bula, nie będę im potrafiła odmówić Gravad, czyli marynowanego łososia w stylu szwedzkim.

Żadna impreza w plenerze nie może się odbyć bez pieczonych ziemniaczków. Tym razem nie skusiłam się, ale kolejka przy stoisku była całkiem spora ;) Poza tym w recenzji Targów Kulinarnych Warszawski Smak zaprezentowałam Wam już pysznego ziemniaczka, a moim zadaniem jest szukać dla Was ciągle czegoś nowego.

Podobno misie lubią miodek. Nie tylko! Np. ja uwielbiam słodzić herbatę miodem. Jest bardzo zdrowy, a przy tym smaczny. Chyba niewiele znacie lekarstw, które są dobre w smaku, więc może warto zainwestować w miodek? Na targu była możliwość zaopatrzenia się w różne rodzaje miodu. Mnie zainteresował nektarowo-spadziowy z powodu moich skłonności do alergii.

Wieś polska, tradycyjne wędliny bez konserwantów - obok takiego stoiska nie można przejść obojętnie. Ze względu na smak i zapach oglądałam... Wybierałam... Oj... jak ja lubię kiełbaskę!

Chleb - produkt pierwszej potrzeby. Nasz chleb powszedni, codzienność... Czy możliwe jest życie bez chleba? Ja osobiście nie wyobrażam sobie śniadania bez kromek z ulubionymi dodatkami. Teraz ten fakt warto skonfrontować z myślą, że obecnie do wypieku chleba używa się coraz więcej dziwnych substancji. Dlatego na Targu Śniadaniowym zaopatrzyłam się w prawdziwy domowy chleb od Piekarni Kurpiowskiej.

Prawdziwą gratkę dla wielbicieli sushi przygotowała restauracja TenSushi. Trzy fantastyczne zestawy do wyboru i tylko dylemat, który wybrać. Ponadto niewątpliwą atrakcję stanowił pokaz przygotowywania sushi. Każdy z zamawiających miał szansę obejrzeć jak powstaje jego porcja, pakowana na wynos w całkiem zgrabnych pojemnikach.

Pomimo, że dzień był chłodny degustatorzy nie rezygnowali z sushi na rzecz ciepłych posiłków. Zestaw Lato spełnił moje oczekiwania, smakował fantastycznie i był bardzo sycący. Już do końca wycieczki po Warszawie głód nie przypominał o sobie.

Udany dzień można przypieczętować filiżanką ulubionej kawy. Podejrzewam, że miłośników kuchni wegańskiej zainteresuje kawa z mlekiem sojowym. Ja standardowo stawiam zawsze na mocną i najczarniejszą z czarnych ;)

Z Targu Śniadaniowego wyszłam roześmiana i pojedzona. Poznałam wielu sympatycznych ludzi, którzy z pasją w oczach prezentowali to, czym się zajmują. W takich wydarzeniach, w moim odczuciu, nie ma nic z taniego lansu. Od początku do końca widziałam, że ci ludzie kochają swoje wyroby i chcą nas do nich przekonać. Myślę, że warto uczestniczyć w takich wydarzeniach, choćby dla poznania nowych smaków i wymiany kilku sympatycznych słów i uśmiechów z innymi ludźmi. Mam nadzieję, że idea zdrowej żywności zawita do nas na stałe i zaczniemy czytać etykietki produktów, które kupujemy i uważniej przyjrzymy się składnikom. W wydarzeniu uczestniczyło wielu rewelacyjnych dostawców, nie sposób spróbować wszystkiego i o wszystkim opowiedzieć. Napewno wielbiciele naleśników, placków ziemniaczanych, słodkości, czy smaków kuchni bałkańskiej znaleźliby coś dla siebie, dlatego warto wybrać się za tydzień lub na dzisiejsze Targi Kulinarne Warszawski Smak vol. 3 w klubie 1500 m2, gdzie znajdziecie wiele z opisywanych produktów. Miłej i słonecznej niedzieli Wam życzę.

2 komentarze:

  1. Aż strach patrzeć na to wszystko o pustym żołądku ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna relacja. Zrobiłam się głodna. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń